06 stycznia 2015

K: Side Red - Rozdział 1: "Dziewczynka w błękicie" część szósta



Totsuka i Anna czekali w parku niedaleko apartamentu Honami. Usiedli na huśtawkach zawieszonych obok siebie w jednej linii. 

Kusanagi rzucił Totsuce ukradkowe spojrzenie, informując go o stanie swoich myśli wzrokiem. Totsuka w odpowiedzi dyskretnie skinął głową. 

Podczas gdy Kusanagi przekonywał Honami, obowiązek przepytania Anny, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o aktualnej sytuacji, spadł na Totsukę. Wszystko jednak wskazywało na to, że Anna prawdopodobnie znowu ucichła jak lalka. 

- Anna-chan. Najprawdopodobniej dojdzie do tego, że zostaniesz na jakiś czas w naszym lokalu.

Słysząc słowa Kusanagiego, Anna podniosła głowę. Jej szkliste, podobne do niedźwiedzich, oczy wpatrywały się w niego niewzruszenie. 

- Nie martw się, Honami-sense też będzie wpadać po pracy… widzisz, jesteśmy twoimi sojusznikami.

W ciągu minuty przez zwykle pozbawione wyrazu oczy Anny przeszedł cień widocznego dyskomfortu. 

Kusanagi rzucił okiem na Totsukę. 

Totsuka raz skinął głową, odwrócił się do Anny i wyciągnął rękę. 

Z wyciągniętą w jej stronę dłonią, ustawioną wewnętrzną jej częścią ku górze, wyglądał jakby o coś prosił. Jeszcze bardziej zakłopotana niż wcześniej, Anna gapiła się na jego dłoń. 

I wtedy mała drobinka płomieni – o czerwonej barwie – drgnęła do życia w uformowanej w kubek dłoni Totsuki. 

Oczy Anny otworzyły się szeroko. Ciepło odbijało się łagodnie w jej dużych oczach i na bladych policzkach, zostawiając na nich trochę swojego koloru. 

Totsuka szybko skierował wewnętrzną część swojej dłoni w dół, jakby chcąc zrzucić płomyk na ziemię. I w tym samym momencie to, co jak dotąd było malutką drobinką ognia, nagle się rozpaliło i w mgnieniu oka pokryło całą dłoń Tatary.

Anna wstrzymała oddech. 

Rozprzestrzeniając się tak dalej, płomienie pochłonęły ramię Totsuki. 

Gdy tylko zauważył, że oczy Anny ciemnieją z niepokoju i troski, uniósł swoją skąpaną w płomieniach rękę. 

Właśnie wtedy, gdy ogień zdawał się pochłaniać coraz większą część jego ciała, z płomieni wyrosła para skrzydeł. 

Czerwone skrzydła stworzone z ognia. Gdy się poruszały, z pęku płomieni rozsypywały się iskry i gorące powietrze. 

Co więcej, z ognia uformowała i wyłoniła się głowa ptaka. Ptak stworzony z płomieni unosił głowę, jakby wpatrując się wysoko w niebiosa. Ponownie poruszył skrzydłami, przygotowując się do odlotu… 

I poleciał.

Wspaniały, płomienny, czerwony ptak, przypominający nieśmiertelnego feniksa oderwał się od ramienia Totsuki i wzniósł się, tańcząc w powietrzu. Anna podążała za nim wzrokiem z szeroko otwartymi ustami. 

Krótką chwilę później, ptak z ognia lekko zamigotał i jak złamany czar, zmieszał się z pustką. W ślad za nim, ogrzane cząstki powietrza, które po nim pozostały, zawierały w sobie powidok czerwieni tak mglisty, jak chwilowe odbicie, które światło zazwyczaj zostawia w oczach. 

Totsuce nie zostały żadne ślady oparzeń. Anna szczerze zaskoczona po tym wszystkim, gapiła się na jego ramię, które zaledwie chwilę temu zrodziło ognistego ptaka. 

Z figlarną aurą aktora, Totsuka zbliżył dłoń, która przed chwilą przywołała płomienie, do swojej klatki piersiowej i tylko raz się ukłonił. 

- To nie była żadna sztuczka, czy iluzja. … ach, poczekaj, chociaż… czy to nie było ostatecznie nieczyste zagranie?

- Jak zwykle jesteś przydatnym facetem, huh?

Powiedział Kusanagi, który jednocześnie był zafascynowany i zmęczony tym wszystkim. Totsuka złapał się za łańcuch huśtawki i przytrzymał się go, wyglądając na całkowicie pozbawionego siły.
- Ale Kusanagi-san, jestem wykończony…

- …przydatnym, ale strasznie słabym facetem, huh…

Wzdychając, Kusanagi ponownie zwrócił się do Anny. 

Mała ręka Anny zacisnęła się wokół łańcucha huśtawki. 

- Naprawdę, to, co Totsuka przed chwilą zrobił, nie było żadną sztuczką, czy iluzją. I to nie tylko Totsuka, ale również ja, ten Suoh Mikoto, którego wczoraj poznałaś i wszyscy goście, którzy byli w barze. Wszyscy mamy takie anormalne moce.

Anna jedynie patrzyła na niego tak, jakby to wszystko mocno ją oszołomiło. Kusanagi uroczo i łagodnie się do niej uśmiechnął w taki sposób, w jak się uśmiechał do dziewczyn, które chciał uwieść. Z jakiegoś powodu, to spowodowało, że Totsuka zaczął się na niego chłodno patrzeć.

- Tak więc, Anna-chan. Nie zaufasz nam?

- Zaufać? - powtórzyła cicho Anna.

- Tak. Totsuka musiał cię już spytać, ale… cóż, pozwól mi zrobić to jeszcze raz. Anna-chan, masz jakieś dziwne moce, podobne do tych naszych, prawda?

Anna nie odpowiedziała. Zamiast tego jeszcze mocniej ścisnęła łańcuch. 

- Anna-chan, mówiłaś, że cały czas byłaś w szpitalu. Ale prawda jest taka, że nie jesteś chora, mam rację? Twoje moce zostały odkryte, więc uczą cię, jak ich używać w specjalnym zakładzie, w którym również dokładnie badają twoje zdolności…

Anna uparcie milczała. Jest tak, jak powiedziała Honami – usiłowała zmienić się w lalkę, która nie może nic słyszeć, czy zobaczyć, ani też otworzyć ust, żeby coś powiedzieć. 

Jednak ta cisza była doskonałą odpowiedzią na pytania Kusanagiego.

- …nazywamy takich jak ty ‘Strainami’. Podobno są placówki, które mają nauczać Strainów różnych rzeczy, żeby nie narazili siebie i wszystkich wokół nich na niebezpieczeństwo. Ale jeśli zaczniesz na nas polegać, to nie będziesz musiała wrócić do zakładu.

Anna jednak wciąż była zesztywniała, niczym porcelanowa lalka. Cierpliwie czekali na odpowiedź, ale nic nie wskazywało na to, że Anna chce otworzyć buzię, więc zapanowała tylko niezręczna cisza. 

Z poniekąd przegranymi minami, Kusanagi i Totsuka wymienili spojrzenia. 

- …czy zrozumiałaś to, co mówił do ciebie Kusanagi-san?

Mimo wszystko rozmawiali z małą, młodą dziewczynką. Zarówno Kusanagi jak i Totsuka nie do końca byli przyzwyczajeni do regularnych interakcji z dziećmi, więc nie za bardzo wiedzieli, jakich słów użyć, żeby wszystko dokładnie wytłumaczyć.

Jednak Anna nieznacznie skinęła głową. 

- Zrozumiałam.

- Więc…

Przerywając Totsuce w połowie zdania, Anna powoli pokręciła głową. 

- Wracam do placówki.

Kusanagi i Totsuka ponownie wymienili się spojrzeniami. Jeżeli Anna sama o tym zadecydowała, to teraz niewiele mogli zrobić. Totsuka uśmiechnął się sztywno, wstał z huśtawki i wyciągnął do Anny rękę. 

- Dobrze. Ale tak, czy inaczej, dopóki nie jesteś w szpitalu, bądźmy przyjaciółmi.

Spoglądając z dołu na Totsukę, dziewczynka wahała się przez chwilę, zanim złapała go za rękę. 

- …jeżeli mimo wszystko zdarzy ci się zmienić zdanie, możesz nam to zawsze powiedzieć.

Anna jednak nie odpowiedziała już na tę sugestię.  

3 komentarze:

  1. Jeśli mogę zapytać, kiedy tak około pojawi się następny rozdział? :3 Czekam z niecierpliwością i życzę weny w dalszym tłumaczeniu. Robicie tutaj kawał dobrej roboty, więc tym bardziej mam nadzieje, na kontynuacje x3
    ~ Pozdrawiam i życzę wytrwałości, Blackie ~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu :) Przepraszamy za tę długą przerwę, ale brak komentarzy czasem nas demotywuje, dlatego warto komentować, jeśli się przeczytało, bo dzięki temu wiemy, że pracujemy nad tym tekstem nie tylko dla siebie, ale też dla innych. Dziękujemy za docenienie naszych starań!
      - Homra team.

      Usuń
  2. Przeczytałam pierwszy rozdział "Dziewczynka w błękicie" i muszę przyznać wciągnął mnie. Z drugiej strony cieszę się, że ktoś postanowił tłumaczyć nowelkę opowiadająca o Homrze. Bardzo ucieszyłam się w tego faktu i przeczytałam pierwszy rozdział jednym tchem i będę czytać pozostałe z wielką chęcią. Więc zadaje wam pytanie Homra team, czy będą kolejne rozdziały? Jeśli takie owe są.
    Pozdrawia Lily :3

    OdpowiedzUsuń