Gdy tylko
usiadł na krześle odwrócony tyłem do wszystkich, Totsuka Tatara zaczął
intensywnie wpatrywać się w jego twarz. On w zamian za to zaczął sprawiać
wrażenie niemal obrażonego. Poniekąd oszołomiony, odwrócił wzrok od przenikliwego
spojrzenia, które próbowało wkopać się głębiej w przeszłość jego okularów.
- …czego
chcesz?
- Hm? Nic, chciałem
tylko porządnie przyjrzeć się twarzy Pana Nowoprzybyłego.
Byli w
środku Baru “HOMRA”, usytuowanego gdzieś w cieszącym się dobra opinią obszarze
miasta Shizume. Z jego lakierowaną podłogą i wyszukanym blatem, który niemalże w
ogóle nie pachniał drewnem, wytworne wnętrze zupełnie nie pasowało na miejsce
schadzek brutalnego gangu wulgarnych, młodych mężczyzn. Półki za ladą były
wypełnione butelkami umieszczonymi blisko siebie – napoje dobrane były zgodnie
z osobistym gustem właściciela, od najbardziej znanych, do znacznie rzadziej
spotykanych, których zdobycie mogło stanowić nie lada wyzwanie.
Bez względu
na to, czy byli źle wychowani, czy nie, wewnątrz chłopcy nigdy nie szaleli, nie
tłukli rzeczy i nie robili bałaganu. Prawdopodobne było to związane z faktem, iż
wszyscy wiedzieli, że jeżeli cokolwiek by zniszczyli, nie wiadomo jak
straszliwą karę mogliby ponieść z ręki właściciela baru. Kusanagi był
sympatycznym typem człowieka - zawsze z luzackim uśmiechem. Zachowywał dobre
maniery i miał świetne poczucie humoru, jednak gdy się go zdenerwowało, jego
smukłe ramię potrafiło zablokować nawet giganta w żelaznym uścisku, mocnym jak
żaden inny.
Dzisiaj
również, jak zwykle, chłopcy byli zgromadzeni w środku baru bez żadnego
wyraźnego powodu. Wyśmiewali drobiazgi i razem głośno krzyczeli, a ich głosy
odbijały się wspólnie echem. Dla członków Homury to miejsce było domem.
Na razie
Totsuka odwrócił się od tego zgiełku i usiadł rozkrakiem na swoim krześle,
wybierając obserwację tego samotnego osobnika, siedzącego w rogu baru i celowo
unikającego wszystkich innych. Na nosie miał okulary z czarnymi oprawkami, zza
których zdawał się ciągle jedynie badać otoczenie z wyrazem ciągłego znużenia.
Był jednym z
chłopców, którzy niedawno dołączyli do Homry, tuż po gimnazjum. Towarzysz,
razem z którym przybył – Yata Misaki, zdążył już się w pełni wpasować w grupę,
jednak on – Fushimi Saruhiko – nadal nie wykazywał żadnych chęci otwarcia
swojego serca na któregokolwiek z pozostałych członków Homury.
Ogólnie
rzecz biorąc, branie odpowiedzialności za nowoprzybyłych było robotą Totsuki.
Mimo to, w tym tak zwanym „braniu odpowiedzialności”, nie robił on nic szczególnego.
Wprowadzał ich trochę, zapoznawał się z nimi, uczył ich paru prostych zasad, a
oni później po prostu zaprzyjaźniali się z innymi.
Jednak
jeżeli chodzi o Fushimiego, to dla Totsuki okazał się on być czymś w stylu dosłownej
mordęgi.
- Hej,
Saru-kun?
- …
Fushimi w
odpowiedzi na tę zaczepkę skierował swoje wyraźnie niezadowolone spojrzenie na
Totsukę.
Powinien po
prostu przyznać, że nienawidzi, gdy ktoś go nazywa Saru-kun i wtedy wszystko
stałoby się znacznie prostsze, jednak chłopak nawet nie otworzył ust, aby
wyrazić jakiekolwiek niezadowolenie.
Gdy zostali
sobie przedstawieni i wymsknęło mu się “Misaki-kun”, to Yata błyskawicznie
krzyknął – “Nie mów do mnie po imieniu!” – i wtedy wszystko było znacznie
prostsze. Jednak to był zupełnie inny przypadek.
Tymczasem,
do momentu aż Fushimi sam nie powie, że to go irytuje, Totsuka zadecydował po
prostu się do niego tak zwracać.
- Saru-kun, wiedziałeś?
Aktualnie mam straszną fazę na shougi.
- Doprawdy…
- Ale wiesz
co… nie mam z kim grać. Yata jest beznadziejny… a raczej, nieważne ile razy
tłumaczę mu zasady, on wciąż nie potrafi ich zapamiętać. Kusanagi-san jest
naprawdę dobry, ale cały czas jest zajęty i w ogóle się w to nie angażuje. Próbowałem
nawet grać raz z Królem, jednak on jest tak beznadziejnie słabym graczem… To
tak jakby sama idea ochrony króla nie trafiała mu w ogóle do głowy. Zagrał
jedną turę, natychmiast się znudził i nazwał shougi głupią i ciągnącą się grą.
- …
I ponownie pozostała
tylko cisza.
Jednak
Totsuce to nie przeszkadzało.
- A więc,
Saru-kun - kontynuował. - Zagrasz ze mną?
Uśmiechając
się promiennie, obserwował ostrożnie Fushimiego, oczekując na reakcję.
Nie było
wątpliwości, Saruhiko był zirytowany.
Fushimi
nigdy otwarcie nie zachowywał się wrogo, jednak w tym samym czasie nie do końca
starał się ukrywać swoją wewnętrzną frustrację, więc jego prawdziwe uczucia
były dość proste do odczytania. Najpewniej był typem osoby, która nienawidzi czuć,
że ktoś go niańczy, więc jeśli ktoś celowo opiekował się nim w ten sposób, on
tylko się wkurzał. Ogólnie rzecz biorąc, pozostawienie pewnego dystansu w
stosunkach z nim najprawdopodobniej było najlepszym sposobem na poradzenie
sobie we wzajemnych kontaktach.
Totsuka
doskonale to wiedział, jednak wciąż łapał się na próbach opiekowania się chłopakiem.
Naprawdę myślał, że Fushimi jest bardzo interesującym chłopcem.
- Totsuka! -
Kusanagi zawołał go zza lady.
Gdy Totsuka odwrócił
się, mężczyzna, który aktualnie czyścił szklanki, wskazał swoim podbródkiem
drugie piętro baru.
- Idź i
zawołaj na chwilę Mikoto.
- Po co?
- Nie
pokazywał się już przez kilka dni, więc nagromadziło się już całkiem sporo spraw,
o których muszę z nim porozmawiać. Jeez… taka zabawa w pustelnika na drugim
piętrze cudzego baru…
Totsuka
zaśmiał się niepewnie.
Po tej całej
wrzawie, która panowała chwilę temu, pozostali członkowie z pewnością się
uciszyli, bacznie obserwując, ciekawi o czym może być ta wymiana zdań pomiędzy
Kusanagim i Totsuką. Absencja ich Króla była sprawą najwyższej wagi.
Gdy był w
złym nastroju – lub raczej poprawniejszym stwierdzeniem byłoby to, że miał
takie momenty, kiedy zdawał się całkowicie zatopiony w odmętach własnego umysłu
– beztroska radość jego towarzyszy po prostu nie docierała do Suoh i wyglądał,
jakby miał zamordować każdego za pojedyncze dotknięcie.
To nie tak,
że kiedykolwiek na nich nakrzyczał, czy ich zbił.
Wszystko co
robił, to uraczał tych, którzy bliżej do niego podeszli jednym spojrzeniem.
Jednak to
pojedyncze spojrzenie sprawiało, że jego młodsi koledzy zaczynali się trząść do
tego stopnia, że nie byli w stanie stać.
Ciąg dalszy <klik>
Baardzo dziękuję za tłumaczenie ^3^ Mogę wiedzieć, kiedy następny rozdział? c:
OdpowiedzUsuńByć może coś pojawi się już jutro, a jeżeli nie jutro, to na początku przyszłego tygodnia z pewnością :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ^^ Jestem Wam naprawdę wdzięczna za to tłumaczenie ;^;
UsuńCieszymy się, że nasza praca uszczęśliwia innych :) Pamiętaj, aby pod każdym tłumaczeniem zostawić pozytywną reakcję, albo komentarz, bo to tak naprawdę one motywują nas do dalszego działania! Co do terminów następnych publikacji, a także naszych przyszłych projektów, możesz nas również pytać na GG, którego numer jest podany na blogu :)
UsuńJejku, nawet nie wiecie jak się cieszę, mogąc przeczytać to po polsku <3 Dzięki wam oszczędziłam mnóstwo czasu i niepotrzebnego bólu głowy, przy męczeniu się z angielksą wersją. Wszystko ładnie, poprawnie i ogólnie cudownie ^^ Bardzoo dziękuję za tłumaczenie, jesteście wspaniali <3
OdpowiedzUsuń